OBRAZ ZATRZYMUJE CZAS (2014)
Agata Nowosielska
Z malarstwem Małgorzaty Widomskiej spotkałam się podczas jej indywidualnej wystawy w galerii Klubu Żak w Gdańsku. Wystawa zatytułowana Miejsce odnosiła się do miejsc artystce dobrze znanych takich, jak dom,szkoła, w której uczyła się czy groby bliskich. Za pomocą malarstwa Widomska stworzyła ekspozycję wartą zapamiętania.
Galeria pokazująca najczęściej prace absolwentek i absolwentów tamtejszej ASP otworzyła swoje drzwi malarstwu niezwykłemu, do której zaliczam prace Widomskiej. Jej dojrzała propozycja udowodniła, że malarstwo to żywe medium, które broni się całkowicie w świecie zdominowanym przez nowe media. Dlaczego? Czy będę pisać o śmierci malarstwa i jego triumfie? Dlaczego na tle innych artystek i artystów wystawa Widomskiej tak bardzo zapadła w pamięć? Może, dlatego ponieważ to malarstwo jest na miarę Matthiasa Weischera, bo podobnie rozgrywane na płótnie?
A może, dlatego, że jest po prostu bardzo dobre. Jest to malarstwo, według mnie, wykraczające poza utarte formy i układy barw.
Echa modernizmów, z którymi bawi się Widomska są oczywiste, artystka się do nich przyznaje. Henryk Stażewski czy Stefan Gierowski, a współcześnie Tomma Abts- wszyscy oni mogą być odczytywani w jej kompozycjach. Geometria opowiada tu historie osobiste, jest pierwszą impresją towarzyszącą obrazom Widomskiej, która niekoniecznie stanowi abstrakcję!
To, co przeszłe ożywa w tym, co obecne. Istnieje, jako równoległy i aktywny obraz. Determinując postrzeganie, koduje wszelkie poznanie. Bywa, że jest ciężarem rzeczy bez wagi. Pomimo tego, a częściowo, dzięki tym wpływom, pierwsze doświadczenie zostaje bezpowrotnie utracone. Jednak, w konstytuującym się w jego miejsce strumieniu obrazów, wyrażony zostaje jego ślad. [1]
Powołuję się na słowa samej malarki, w których zawarta jest myśl o zdolności obrazu do przywracania doświadczenia, do wskrzeszania blasku spatynowanej przeszłości. Myślę, że tego właśnie dokonuje w swoim malarstwie Małgorzata Widomska.
Obrazy Przedpokój czy Pokój ojca – to utrzymane w sepiach i szlachetnych ugrach, cynobrach opowieści o rodzinnym domu artystki. Kratownica, poręcz czy marmury na ścianach i podłoga kuchenna namalowane są w skrótach. Jako dziecko w późnych latach siedemdziesiątych, dziewczynka zapamiętała meble, szklane drzwi, lustra.
Malarstwo Widomskiej stanowi zatrzymanie czasu. Wskrzesza ono tamten niegdysiejszy świat i relacje między ludźmi. Lato z Agnieszką jest tego stwierdzenia przykładem. Krewna artystki dobrze zapamiętana przez nią, odchodzi na zawsze tylko w rzeczywistej przestrzeni- podczas gdy w malarstwie podążamy jej śladem, jest obecna. Sztuka występuje, w tym przypadku, jako forma reparacji.
Ten termin po raz pierwszy użyty przez Melanie Klein, jest obecny w malarstwie Małgorzaty Widomskiej. Malarka mruga do widza na zasadzie-bawię się modernizmem, ale jednocześnie przemyca w swoich obrazach treści, które mogą podlegać różnym interpretacjom psychoanalitycznym. O takim sposobie przedstawiania rzeczywistości wnikliwie w swoich tekstach pisze brytyjska psychoanalityczka Hanna Segal. Widomska łączy w swoim malarstwie świat własnych doświadczeń z dzieciństwa i przedstawia je w formie ukojenia jednocześnie wyzwalając się od ich ciężaru.
Istotnym motywem towarzyszącym wystawie w gdańskim Klubie Żak była płaskorzeźba zatytułowana „Wędrowiec”. Drewniana strzała i elementy na niej zamocowane-przypominały figurę ludzką. Ta dodatkowa forma zaprezentowana na wystawie, była nawiązaniem do obrazów Paula Klee. Mistycyzm i abstrakcja łączą malarstwo Widomskiej i Klee. Motyw strzałek, obecny w niektórych pracach sławnego szwajcarskiego malarza, stanowi dla artystki inspirację dla jej dzieła – wędrująca postać odwrócona w rzeźbie Widomskiej plecami do widza, podąża za kierunkiem strzały. Jest to symbol artysty zatopionego we własnych problemach.
Malarstwo Małgorzaty Widomskiej niesie ze sobą bogactwo intelektualne i wizualne, które warto śledzić. Według mnie psychoanalityczna „twarz” twórczości Widomskiej nie jest jedyna. To mistyczna wędrówka w kierunku wyznaczonym przez przyszłość- a udokumentowana za pomocą obrazów o precyzyjnych proporcjach. Odzwierciedlona w malarstwie architektura, odkrywane za pomocą psychoanalizy doświadczenie oraz naszkicowany za pomocą rzeźby symbolizm połączyły się na tej wystawie w jedną – świetną jakość. Wielka wrażliwość artystki spotyka się ze świetnym warsztatem malarskim i wyczuciem barw.
Dr Katarzyna Bucholc (2012)
Pani Małgorzata Widomska przygląda się temu światu zamiast wyobrażać sobie światy alternatywne. Jest to malarstwo przezroczyste. To obrazy – okna, przez które patrzymy na zwykłe, codziennie przeżywane chwile, sytuacje i doskonale nam znane przedmioty po to, żeby zobaczyć je z perspektywy innego wymiaru, dostrzec w nich ślad rzeczywistości przemienionej. Są to chwile zatrzymania, przystanki w codziennym zabieganiu, chwile sprzyjające zdumieniu. Niezwykłe jest już to, że jakiś pospolity kąt czy przedmiot zostaje po prostu zauważony a następnie wydobyty, jako ważny i niepowtarzalny. To pocieszające, że fragment wydawałoby się „nijakiej” przestrzeni może stać się przestrzenią, nad którą warto się pochylić, która pociąga do kontemplacji tajemnicy, jaką w sobie zawiera. Miejsca, które autorka zatrzymuje w obrazach, zostają przedstawione za pomocą czytelnie użytych środków plastycznych, nakierowując na cel, powód, dla którego obraz powstaje.
Obrazy stwarzane przez panią Małgorzatę Widomską są tak różnorodne, jak różnorodne jest życie, w które wpatruje się autorka. Dotyczy to zarówno dużej rozpiętości podejmowanych treści jak i sposobów ich wyrażania. Tak, więc niektóre zobaczenia są jakby chwytane w locie, są nagłym zatrzymaniem w biegu, szybkim zarejestrowaniem istnienia głębszej warstwy znaczeń w przedmiocie, która ujawnia się na mgnienie chwili – czasem jest to błysk światła, czasem jakiś szczególny ruch, albo zjawienie się koloru („Przejście”, „Abażur”, „Samolot i drzewo”). Inne to wyciszone odejścia na dłużej, gdzie uważnie studiowane są detale budujące wnętrze obrazu. Ubogie na pozór przestrzenie po chwili odsłaniają istniejące w nich życie. Poczucie obecności jest wyrażone żywym rytmem światła, bogactwem jego zjawiania się w różnych formach, pulsowaniem koloru i waloru („Muzeum”, „Audytorium”, „Kancelaria”).Jeszcze inne to obrazy – ilustracje, które zdają się nieść ze sobą wiele słów treści („Zasadzka”, „Wilk”, „Babcia”, „Tajemnica”), warstwa literacka nie zagłusza jednak opowieści malarskiej, gdzie bardzo dosadnie mówi sam rysunek kreski, siła koloru, światła i cienia.
Ważnym budulcem przestrzeni wszystkich obrazów jest światło. Pojawia się ono w postaci błysku („Przejście”), promienia („Koniec jest odpowiedni”), czasem przybiera postać rytmicznych dźwięków („Audytorium”), innym razem patrzymy jakby pod światło i na tle jego strumienia rysuje się opowiadana chwila („Babcia”, „Wilk”), niekiedy pojawia się też światło gęste, wręcz materialne, („Tej nocy śniłam”, „Upadek”), lub mocno skontrastowane z ciemnością („Zasadzka”).
Przeżywaniu rzeczywistości towarzyszy niejednokrotnie lęk. Ma on również swoje miejsce w niektórych płótnach artystki. Niepokój wyrażany jest w zderzaniu się strefy czystości światła ze strefą mroku („Zasadzka”, „Upadek”), jawy ze snem („Bezsenność”), miejsca odsłoniętego z ukrytym w cieniu („Audytorium”), przestrzeni dobrze znanej, oswojonej z tajemniczą („Schody”), jest też w niedopowiedzeniach, niedokończeniach, w wyślizgiwaniu się z kadru. Są to cenne obszary stawiania pytań i szukania odpowiedzi.
Na tle szaleństwa eksperymentów w sztuce XXI wieku, malarstwo pani Małgorzaty Widomskiej pomaga doświadczyć wytchnienia i przypomina, że otaczająca nas rzeczywistość jest kosmosem a nie chaosem, jest światem, w którym nawet pomimo dramatów i trudności możliwe jest odkrywanie we wszystkim ładu i piękna.
„Moja Matka znika” (2010)
Monika Kaźmirska
„Matka”. Niczym koło – bez początku i bez końca. Świadomie, dogłębnie rejestrowane różnorodne tu i teraz – otwarta fragmentem rzeczywistość. Świat i czas Matki to tutaj rozszerzanie sfer stanowczego i przewrotnie niejako męskiego (kategorycznego i jednoznacznego) wyboru – pustych już i spokojnych w majestatycznym bezruchu. To egzemplifikacja nieustannie zmieniających się i przenikających sfer oddziaływania uchwyconego w momentach dokonywania własnych wyborów. Sfer promieniujących podskórnie na kształt koła, układających w zwarty system codzienne elementy gry. Codzienne próby. Bo świat i czas Matki wyznacza dokonująca się spokojnie lub dynamicznie, tajemnicza i wielowymiarowa rozmowa matki z matką, matki z córką, wreszcie matki doświadczającej samą siebie – odmienioną w nowej zadziwiającej i czasami przeczulającej roli: matki także dla siebie. Rozmowa, którą niczym ukryta tkanka niezauważalnie dopełnia zapoznany świat męski, w jego złożonej postaci. To codziennie – najczęściej gęstą, niespokojną kreską, pozostawionym jakby przypadkowi kolorem – wywalczana i budowana od nowa, na miarę wyjątkowej jednostkowej wrażliwości (czasami aż sensytywności) – forma. A poprzez nią nowa, dostrzegalna w całości dzieła, wypracowana bardzo spójna tożsamość.